14 marca 2019, 12:21
"PIERWSZE SPOTKANIE"
Tak dawno mnie tu nie było, ale czuję jakby nic się nie zmieniło. Wszystko w pokoju jest na swoim miejscu. Na przeciwko drzwi jest duże okno, a pod nim miejsce do siedzenia i poduszki, zawsze lubiłam tam siedzieć i czytać książki. W lewym rogu pokoju stoi moje łóżko nie za małe ani nie za duże z moją ulubioną niebieską pościelą. Przy prawej ścianie stoi biurko, a przy nim krzesło przesuwane na kółkach. Sciany są jasno fioletowe, widać już upływ lat, bedę je musiała przemalować. Na srodku leży szary dywan z długim włosiem. A w rogu obok drzwi duża biała szafa a obok niej duze lustro z podstawką z tyłu. Jestem tu dopieru od paru minut a już czuję, że jestem tam gdzie powinnam być, Kraków jest moim domem, nie Warszawa. Od kąd przeprowadziłam sie tam z mamą po rozwodzie rodziców, czułam, że coś jest nie tak. Czuję się zmeczona podróżą, a pościel jest taka miękka i pachnąca, przypomina mi dzieciństwo. O nie, znowu to uczucie, często je miewam. Czuję, kiedy ma się coś zdarzyć, zawsze. Może to jakiś dodatek do daru, kóry posiadam. Chodziaż jasnowidzką nie jestem, tylko widzę duchy. Nie lubię tych przeczuć nigdy nie wiem czy to będzie coś złego czy dobrego, chodziaż w moim przypadku to nigdy nie jest nic dobrego. Jest już późno, a jutro mój pierwszy dzień w szkole, powinnam wziąć prysznic i położyć się spać, jutro wielki dzień. W łazience jest już wolne miejsce dla mnie na półkach, kładę więc mój szampon, który jednocześnie jest żelem pod prysznic, gąbkę i odżywkę, na wieszaku w ścianie zawieszam ręcznik, a w szufladzie rozkładam moje kosmetyki. Wzięłam długi prysznic, ubrałam swoją ulubioną piżamę w czarnobiałą kratkę i położyłam się do łóżka, jutro pobudka o 7.00. Ze snu wybudził mnie alarm, spojrzałam na zegarek, była 7.00. Ledwo zwlokłam się z łóżka, mało co spałam w nocy, ciągle sniły mi się jakieś koszmary. Widziałam las, biegłam, bałam się, był tam też jakiś mężczyzna, to przed nim uciekałam, był we krwi, cały. To tylko sen nie powinnam się nim tak przejmować, muszę się zbierać do szkoły, pierwszy dzień więc trzeba pewnie na galowo, wybiorę jakąś sukienkę, może te granatową, podkreśla moją talię, dzięki bogu że odziedziczyłam figurę po mamie, a urodę po tacie. Podobają mi sie moje blond włosy, zielone oczy i jasna cera a w szczególnosci ten mały nosek i pełne usta, a figura już całkiem podkreśla mój wygląd, kształta pupa, niezłe piersi, płaski brzuch i długie szczupłe nogi. Cholera chyba mam dziś dobry dzień, naprawdę dobry skoro tak sobię słodzę. Do sukienki założę zwykłe czarne płaskie buty. A do tego mała czarna torebka i jakaś kartka i długopis zawsze mogą się przydać. Idę do łazienki muszę się pomalować i jechać bo zaraz się spóźnie, nie maluję sie nigdy mocno, wiec nakładam jedynie tusz i pomadkę na usta. Była już 7.40 a na uczelni muszę być o 8.00. Wzięłam torebkę i wybiegłam z domu, wsiadłam do mojego czarnego forda focusa i ruszyłam w stronę Uniwersytetu Pedagogicznego. Dziś zaczynam pierwszy rok Psychologii, jestem bardzo podekscytowana, ale też się stersuję. Nikogo tu nie znam, ale mam dziwny talent do znajdowania sobie szybko znjaomych, dopuki nie dowiedzą się o moim darze wszystko jest dobrze. W tej szkole nie mogą się o tym dowiedzieć. Nie mogą. Uff zdążyłam, jest 8.00 a ja właśnie przekraczam próg szkoły. Podeszłam do INFORMACJI. Na krześle siedziała brunetka, z związanymi w kok włosami, ubrana była w marynarkę i białą koszulę, mam przeczucie, że ubira się tak codziennie.
- Dzień dobry - spojrzała na mnie odrywając swój wzrok od sterty dokumentów leżących tuż przed nią.
- Witam, w czym mogę pomóc ? - Wydaje się miła, ma przyjemny głos.
-Nazywam się Nadia FIc, chciałabym dostać plan znajęć jeśli jest to możliwe
- Oczywiście jaki profil?
- Psychologia, pierwszy rok- powiedziałam najdokładniej jak mogłam. Brunetka podała mi kartkę z rozpiską, postanowiłam pozwiedzać trochę budynek, gdy byłam wpatrzona w kartkę i próbowałam się odnaleźć w tysiącu drzwi wpadłam przez nie uwagę w jakiegoś chłopaka, wypadła mi torebka i kartka.
-Przepraszam nie zdara ze mnie- zaczęłam się tłumaczyć, chłopak pomógł mi pozbierać rzeczy z podłogi, popatrzyłam na niego dopiero jak wstałam. Mogę się założyć, że moje zdziwienie jest wyczuwalne z kilometra. To on. Chłopak z mojego koszmaru.
- Wszystko w porządku ? - Zapytał zauważając moją minę, przyjżał mi się uważniej, co zmusiło mnie do działania, jakiegokolwiek.
-yyy tak, w porządku, wszystko dobrze, muszę już iść- Odeszłam pośpiesznie, kiedy wchodziłam za róg obejrzałam się za siebie, stał tam i patrzył na mnie, to był tylko ułamek sekundy kiedy nasze oczy się spotkały, ale poczułam dreszcz na całym ciele. To nie możliwe, to nie moze być on. A jeśli to nie był sen , tylko wizja jednego z duchów, ale na pewno bym jakiegoś zobaczyła do tej pory.
- Jezu - przestraszyłam się - Jak na zawołanie - dodałam, widząc ducha dziewczyny, która wręcz wyrosła tuż przede mną.
- Nie zbliżaj się do niego, on mnie zabił. - Wyznała i zniknęła zanim zdążyłam cokolwiek powiedzieć. Więc jednak to była wizja a nie sen. Kim on jest? Muszę się dowiedzieć i go powstrzymać, jeśli zabił raz , zrobi to raz jeszcze. Nie mogę do tego dopuścić. Pójdę za nim , muszę się pośpieszyć zanim całkiem go zgubię.
-Szukasz mnie?- Zmroziło mnie, stał tuż za mną, przez ten cały czas. Musiał widzieć i słyszeć jak rozmawiam z tą dziewczyną, a w zasadzie z jego perspektywy wyglądało to jakbym mówiła sama do siebie. Nie wiedziałam co mam powiedzieć, słowa ugrzęzły mi w gardle, a jego to bawiło. Uśmiechnął się, ale sekunde po tym zmienił wyraz twarzy, był zły, wściekły, zbliżył się do mnie bardziej, przez co moja panika wzrosła, nie mogłam się ruszyć, jakbym nagle zgubiła każdą część swojego ciała. Ma nade mną kontrolę i podoba mu się to. Patrzy na mnie jakby chciał mi zajżeć do duszy, jego ciemne brązowe, prawie czarne oczy przeszywają mnie na wskroś, czuję się jakbym stała przed nim całkiem naga, przechylił głowę na bok i przeszecał palcami równie ciemne włosy, które były dłuższe na środku, a przyciete po bokach, jego kości policzkowe byly bardzo uwydatnione, bardziej niż u przeciętnej osoby, co nie powinno współgrać z jego umięśnioną sylwetka, ale jednak tak jest. Wygląda idelanie. Czy on zawsze tak dobrze wygląda? Nie mogę oprzeć się jego pełnym ustom. Boże co ja wyprawiam, na chwilę zapomniałam, że on jest mordercą nie powinnam tak przed nim stać a tym bardziej nie powinnam na niego patrzeć w ten sposób. Widzi to, widzi i czuję, że go pragnę. Patrzy tak jakby osiągnął swój cel. Pochylił się tak jakby chciał mnie pocałować ale nagle zmienił trasę, zbliżył usta do mojego ucha - Nie mieszaj się do tego, nie chcę zrobić ci krzywdy- Wyszeptał, a ja nie wiem dlaczego zamknęłam wtedy oczy, gdy je otworzyłam już go nie było. Nie mam zamiaru czekać, aż wróci, jadę do domu.
Co z nim musi być nie tak, nigdy przy nikim się tak nie czułam, nie wiem czy to strach, czy...podniecenie ? w pewnym momencie czułam, że pragnę go bardziej niż czegokolwiek i kogokolwiek .